W związku z poniedziałkiem potrzebuję kolejnych nierealnych planów. Tym razem zamierzam być szczęśliwa. Tak naprawdę szczęśliwa. Jak zamierzam to osiagnąć? Mogłoby się wydawać, że ulegając swoim zachciankom i cały dzień oglądając seriale i jedząc słodycze będzie fajnie, ale to iluzja. Wyrzuty sumienia z marnowania czasu, brak nowych doznań, odcinanie się od ludzi i tycie nie mają nic wspólnego ze szczęśliwym życiem.
![image.jpg]()
Jaki mam więc plan?
1. Porządna dieta. Bez liczenia kalorii, bez objadania się. Ze świeżymi owocami i warzywami. Ze szczególnym uwzględnieniem orzechów. Z dodatkową suplementacją. Trzeba się odżywić od środka.
2. Unikanie używek. Słodyczy, fastfoodów, alkoholu, papierosów. Za dużo tego było ostatnio. Dwa miesiące takiego życia i juz nawet widzę u siebie starszą cerę... Bez komentarza.
3. Ćwiczenia. No bo endorfiny. Najlepiej robić coś na świeżym powietrzu. Podwójne korzyści. Chociaż trzy razy w tygodniu.
4. Nauka nowych rzeczy. Nowe doświadczenia. Codziennie chociaż jedna nowa rzecz. Nie musi być to niewiadomo co. Ważne, żeby było. Może być choćby spróbowanie nowej potrawy czy pojechanie samochodem w nowe miejsce.
5. Dbanie o siebie. Ustalenie standardu wyglądu poniżej którego nie schodzę. Żeby zawsze czuć się dobrze z samą sobą.
6. Wdzięczność. Za to co mam. Docenianie małych rzeczy.
7. Mniej kłamstw. To ostatnie będzie szczególnie trudne. Ale zamierzam mocno ograniczyć kontakt z przyjacielem. Nie zerwę z nim kontaktu. Jeśli coś się stanie on będzie jedyną osobą, która będzie mi w stanie pomóc. Ale mam w końcu chłopaka. Stwórzmy tą iluzję normalnego związku.
8. Nie przeklinać. To chyba najgorsze. To może chociaż mniej przeklinać. Na początku chociaż na blogu.
A więc zaczynam. Ja - joyfully.
Jaki mam więc plan?
1. Porządna dieta. Bez liczenia kalorii, bez objadania się. Ze świeżymi owocami i warzywami. Ze szczególnym uwzględnieniem orzechów. Z dodatkową suplementacją. Trzeba się odżywić od środka.
2. Unikanie używek. Słodyczy, fastfoodów, alkoholu, papierosów. Za dużo tego było ostatnio. Dwa miesiące takiego życia i juz nawet widzę u siebie starszą cerę... Bez komentarza.
3. Ćwiczenia. No bo endorfiny. Najlepiej robić coś na świeżym powietrzu. Podwójne korzyści. Chociaż trzy razy w tygodniu.
4. Nauka nowych rzeczy. Nowe doświadczenia. Codziennie chociaż jedna nowa rzecz. Nie musi być to niewiadomo co. Ważne, żeby było. Może być choćby spróbowanie nowej potrawy czy pojechanie samochodem w nowe miejsce.
5. Dbanie o siebie. Ustalenie standardu wyglądu poniżej którego nie schodzę. Żeby zawsze czuć się dobrze z samą sobą.
6. Wdzięczność. Za to co mam. Docenianie małych rzeczy.
7. Mniej kłamstw. To ostatnie będzie szczególnie trudne. Ale zamierzam mocno ograniczyć kontakt z przyjacielem. Nie zerwę z nim kontaktu. Jeśli coś się stanie on będzie jedyną osobą, która będzie mi w stanie pomóc. Ale mam w końcu chłopaka. Stwórzmy tą iluzję normalnego związku.
8. Nie przeklinać. To chyba najgorsze. To może chociaż mniej przeklinać. Na początku chociaż na blogu.
A więc zaczynam. Ja - joyfully.