Szopa na mojej głowie pozostawia wiele do życzenia. Kilka lat związku z prostownicą, codzienne mycie, brak odpowiedniej pielęgnacji spowodowało, że na mojej głowie znajduje się kupa siana w której nie jeden szczur znalazłby dla siebie miejsce. Jest to najwyższy czas, aby zakończyć tą męczarnie.
Z racji tego postanowiłam wypróbować wcierkę, która była znana za czasów naszych babć.
*Składniki: *
1 żółtko
2 łyżki nafty
kilka kropel olejku rycynowego
kilka kropel soku z cytryny
*Przygotowanie i użycie: *
W małej miseczce wymieszaj razem wszystkie składniki (w moim przypadku żółtko i nafta nigdy się ze sobą nie połączyły, ale mimo tego to działa), przed umyciem wetrzyj to w czubek głowy, owiń ręcznikiem lub woreczkiem foliowym i trzymaj na włosach przez 30 - 60 minut. Następnie spłucz oraz umyj włosy 2-3 razy, żeby wszystko dokładnie zeszło.
*Co nie co o składnikach: *
*Żółtko* - zawiera większość witamin i mikroelementów; Zawiera witaminy: A, D, E, K, C, B1, B2, PP, B6, B12, błonnik pokarmowy, kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6 oraz minerały: magnez, fosfor, wapń, żelazo, kwas foliowy, potas, cynk, sód, miedź, selen.
*Nafta kosmetyczna* - zapobiega elektryzowaniu, zwiększa połysk i elastyczność włosów, ułatwia ich rozczesywanie.
*Cytryna* - redukuje ilość wydzieliny gruczołów łojowych; nadaje się do włosów przetłuszczających się, w większych ilościach rozjaśnia włosy, zapewnia połysk i miękkość
*Olejek rycynowy* - odżywia i wygładza włosy, powoduje że nabierają blasku, przyspiesza również porost dostarczając im składników odżywczych.
*Efekty: *
Wcierkę stosuję raz na tydzień i po pierwszym użyciu były widoczne małe zmiany, a po miesiącu stosowania ogólna kondycja o wiele się poprawiła. Włosy były bardziej miękkie, nawilżone, łatwiej się układały oraz mniej elektryzowały a co najważniejsze - zaczęły szybciej rosnąć. Wszystko działa świetnie i elegancko, lepiej niż nie jeden drogi kosmetyk, a kosztuje grosze. *Trzy razy TAK*.