Zasadniczo nie narzekam na swoje rzęsy, ponieważ:
- są długie
- są naturalnie podkręcone
- jest ich dużo
Jedyna wada:
- są ledwo widoczne.
A ja nie znoszę henny rzęs. Dla mnie to jest męczarnia.
No i też (w moim chociażby przypadku) ma średni sens.
Dziś można spotkać szczoteczki o najróżniejszych kształtach,
które niekoniecznie się sprawdzają.
Swego czasu zawiodłam się na radosnej twórczości firm
Astor oraz Max Factor.
Dlatego cieszy mnie, kiedy przed podjęciem decyzji o zakupie,
oprócz naczytania się na opakowaniu obiecanek o cudach,
jakie tusz ma wyczyniać,
mogę jeszcze sprawdzić, na jaką szczoteczkę się decyduję.
A taka szansa nie zawsze się trafia.
Dlatego też lubię Miss Sporty - cena śmieszna, a przy tym produkt wcale nie mniej skuteczny od pozostałych "brandów".
Kiedyś się skuszę na coś w stylu Heleny Rubinstein, żeby ostatecznie rozwiać swoje wątpliwości.
Co prawda, wcześniej miałam zupełnie inny tusz i inną szczoteczkę,
więc do tej musiałam się przyzwyczaić.
Teraz najwygodniej tuszuje mi się rzęsy szczoteczką widoczną poniżej,
a poprzednim tuszem znowu średnio potrafię się malować, hehe.
Jeśli ktoś jest na tyle mądry, że nie oczekuje cudów za 1 pociągnięciem szczoteczki i wie, że wszelkie reklamy promują PHOTOSHOP, nie produkt, wybór tego tuszu do rzęs jest jak najbardziej słuszny.
- są długie
- są naturalnie podkręcone
- jest ich dużo
Jedyna wada:
- są ledwo widoczne.
A ja nie znoszę henny rzęs. Dla mnie to jest męczarnia.
No i też (w moim chociażby przypadku) ma średni sens.
Dziś można spotkać szczoteczki o najróżniejszych kształtach,
które niekoniecznie się sprawdzają.
Swego czasu zawiodłam się na radosnej twórczości firm
Astor oraz Max Factor.
Dlatego cieszy mnie, kiedy przed podjęciem decyzji o zakupie,
oprócz naczytania się na opakowaniu obiecanek o cudach,
jakie tusz ma wyczyniać,
mogę jeszcze sprawdzić, na jaką szczoteczkę się decyduję.
A taka szansa nie zawsze się trafia.
Dlatego też lubię Miss Sporty - cena śmieszna, a przy tym produkt wcale nie mniej skuteczny od pozostałych "brandów".
Kiedyś się skuszę na coś w stylu Heleny Rubinstein, żeby ostatecznie rozwiać swoje wątpliwości.
Co prawda, wcześniej miałam zupełnie inny tusz i inną szczoteczkę,
więc do tej musiałam się przyzwyczaić.
Teraz najwygodniej tuszuje mi się rzęsy szczoteczką widoczną poniżej,
a poprzednim tuszem znowu średnio potrafię się malować, hehe.
Jeśli ktoś jest na tyle mądry, że nie oczekuje cudów za 1 pociągnięciem szczoteczki i wie, że wszelkie reklamy promują PHOTOSHOP, nie produkt, wybór tego tuszu do rzęs jest jak najbardziej słuszny.