Pierwszy jest pan P.
A zaraz za nim argan. Ubóstwiam go za to jak ratuje moje włoski.
Może zacznę od początku i napisze co to Ina zmajstrowała![:) :)]()
Więc...jak pisałam we wcześniejszym poście, że byłam w PL u fryzjerki, która nie dość że zniszczyła mi włosy rozjaśniaczem i farbami to na dodatek miałam żółtawy odrost. W niedzielę postanowiłam położyć ponownie farbę. Minęły 3 tygodnie więc ok. farbujemy.
Zawsze trzymałam się Garniera 111. Pani w mojej ulubionej drogerii poleciła mi rozjaśniacz, bo podobno na tej samej wodzie co garnier.
No ok. Położyłam na odrosty. I co? Masakra. Wyglądałam strasznie. Odrosty zrobiły się biało-żółte!!! Tak być nie może więc dałam na całe włosy złoty blond. Kolor sprawdzony, pasemka wychodziły ładne. Tylko dlaczego na końcach wyszły szare to ja nie wiem. Ale można się było przynajmniej pokazać ludziom!!!
Ina potrafi narozrabiać. Więc teraz myje włosy jak często mogę, żeby jak najszybciej wypłukać farbę. 2 mycia i kolor jaśnieje. Alleluja.
Teraz muszę je jakoś odżywić bo masakra. Olejek arganowy ratuję sytuację. I do tego moja ulubiona maska Gliss Kur.
Jutro dostanę od szefowej prawdziwy olej arganowy, ten z Maroko. Chciałam go sobie kupić ale dowiedziałam się, że ten oryginalny kosztuje 75 euro za 1 litr!!!!Masakra. I to nie jest ten olej, który kupujemy w polskiej aptece za 20 zł!!! Tylko czemu musi być taki drogi? I ciekawa jestem o ile jest lepszy od tego z apteki. Obiecuję, że zdam wam relację jak tylko go wypróbuję.
A tymczasem moje przeboje z farbami prezentują się tak:
Na szczęście kolor szybko się wypłukuje bo kilka dni moje włosy były w kolorze ciemnego blondu a ja się w takim źle czuję. Wolę w jasnych.
A zaraz za nim argan. Ubóstwiam go za to jak ratuje moje włoski.
Może zacznę od początku i napisze co to Ina zmajstrowała

Więc...jak pisałam we wcześniejszym poście, że byłam w PL u fryzjerki, która nie dość że zniszczyła mi włosy rozjaśniaczem i farbami to na dodatek miałam żółtawy odrost. W niedzielę postanowiłam położyć ponownie farbę. Minęły 3 tygodnie więc ok. farbujemy.
Zawsze trzymałam się Garniera 111. Pani w mojej ulubionej drogerii poleciła mi rozjaśniacz, bo podobno na tej samej wodzie co garnier.
No ok. Położyłam na odrosty. I co? Masakra. Wyglądałam strasznie. Odrosty zrobiły się biało-żółte!!! Tak być nie może więc dałam na całe włosy złoty blond. Kolor sprawdzony, pasemka wychodziły ładne. Tylko dlaczego na końcach wyszły szare to ja nie wiem. Ale można się było przynajmniej pokazać ludziom!!!
Ina potrafi narozrabiać. Więc teraz myje włosy jak często mogę, żeby jak najszybciej wypłukać farbę. 2 mycia i kolor jaśnieje. Alleluja.
Teraz muszę je jakoś odżywić bo masakra. Olejek arganowy ratuję sytuację. I do tego moja ulubiona maska Gliss Kur.
Jutro dostanę od szefowej prawdziwy olej arganowy, ten z Maroko. Chciałam go sobie kupić ale dowiedziałam się, że ten oryginalny kosztuje 75 euro za 1 litr!!!!Masakra. I to nie jest ten olej, który kupujemy w polskiej aptece za 20 zł!!! Tylko czemu musi być taki drogi? I ciekawa jestem o ile jest lepszy od tego z apteki. Obiecuję, że zdam wam relację jak tylko go wypróbuję.
A tymczasem moje przeboje z farbami prezentują się tak:
Na szczęście kolor szybko się wypłukuje bo kilka dni moje włosy były w kolorze ciemnego blondu a ja się w takim źle czuję. Wolę w jasnych.