Uwaga, wpis długi jak makaron spaghetti ![:P :P]()
Po ostatnim nieudanym farbowaniu straciłam nadzieję na powrót chociażby do mojego poprzedniego blondu, o lekkim przyciemnieniu odcienia nie wspominając.
Niestety, wizyty u fryzjerów w celu wybadania gruntu udowodniły mi po raz kolejny, że wciąż dla wielu specjalistów blond = rozjaśniacz (!), ale o tym kiedy indziej…![;) ;)]()
I tak postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce z pomocą wujka Google.
Po konsultacjach z kilkoma z Was, dla których blond i farbowanie nie mają tajemnic słowo stało się czynem i tak w moje progi zawitała wyczekiwana jak pierwsza gwiazdka farba…
*Jak, gdzie, za ile?*
Farbę kupicie w stacjonarnych sklepach z profesjonalnymi produktami fryzjerskimi, ale i na necie (allegro).
Koszt to ok. 26-34 zł + oksydant.
Opakowanie nie zawiera rękawiczek ani odżywki.
Ja za swoja farbę zapłaciłam 30 zł + 5 zł oksydant (nie L’oreala, bo był tylko w dużym opakowaniu).
Zmieszałam zgodnie z instrukcją, która znajdziecie w opakowaniu 50 ml farby + 75 ml oksydantu. Jedyny minus to to, że choć butelka z oksydantem ma z boku podziałkę to oksydant ma dość kremowa konsystencję trudno ocenić dokładnie ilość wylanego produktu, ale na szczęście udało się przy odrobinie cierpliwości.
Możemy użyć oksydant 6% lub 9%.
Ja ze względu na mój ciemny naturalny kolor i to, że wolałam, żeby kolor nie wyszedł zbyt ciemny wybrałam 9%.
Farbę nałożyłam tylko na odrost, a pozostała mieszankę pozostawiłam w kubeczku na farbę, żeby nałożyć na resztę włosów. Po 20 minutach trzymania farby na odroście nałożyła resztę mieszanki na całą długość włosów (do której należy dodać ok. 5-10 ml ciepłej wody) i trzymałam kolejne ok. 10 minut.
Farba ma kolor gumi-soku, czy też jagód w śmietanie, na włosach przyjmuje kolor rudo-fioletowy, co mnie przyprawiło o wzrost ciśnienia i gorączkowe sprawdzanie w lustrze, co się dzieje![:D :D]()
Po zmyciu farby miałam wrażenie, że włosy są rude, dopóki ich nie wysuszyłam…
Dla lepszego uchwycenia efektu nawet je wyprostowałam, choć i tak się pokręciły.
*Jak wyszło?*
Wyszło super, choć uchwycenie koloru w pochmurny lutowy dzień graniczy z cudem i mam wrażenie, że na zdjęciach jest odrobinę jaśniejszy niż w realu.
Beżowy blond na poziomie 9, naturalny, gdzieniegdzie rozświetlony przez jaśniejsze pasemka bo mimo, że farby nie ma mało to moje włosy są gęste i wcale nie takie krótkie.
Kolor zawiera fioletowe tony, dlatego ładnie ochłodził ciepłe żółte tony mojego blondu i już widać, że fiolet ten będzie się wypłukiwał, z każdym myciem dając jaśniejszy odcień.
O dziwo, nie mam przejścia między kolorem na odroście i reszcie włosów, a myślałam, że 9% nie da rady.
Wolałabym odcień nieco jaśniejszy, ale podoba mi się to jak naturalnie wyszedł, a jeśli tylko będzie się wypłukiwał nadal bez żółtych tonów to jest po prostu super![:) :)]()
Farba, jak każda farba chemiczna niszczy włosy, choć nie jest tak źle, bo końcówki są całe, włosy nie są gumowe, a wygładzone i miękkie.
*Uwaga, kolor nakładałam na bardzo jasny blond z żółtymi tonami po Garnierze i 2-cm odrostem. Nie wiem jak zachowa się na ciemnych włosach, obawiałabym się, że wyjdzie szaro – buro.*
Na pewno wstawię aktualizację jak farba będzie się wypłukiwać, bo jak na razie jestem na plus.
*Zalety*
- nie śmierdzi jak niektóre farby, nie piekła mnie
- łatwe przygotowanie mieszanki, która jest dość gęsta
- naturalny kolor i dobre pokrycie żółci
*Wady*
- brak odżywki, rękawiczek w opakowaniu
- musimy dokupić odpowiedni oksydant
- cena, która dla niektórych może być za wysoka
Ja jestem bardzo zadowolona![:) :)]()
Dzięki temu doświadczeniu już wiem, że farba profesjonalna mi niestraszna, a to całe mieszanie z oksydantem to pikuś – pamiętamy tylko o proporcjach 1:1,5.
*Moja ocena: 8,8/10*
---------------------------------------------
*Czy używałyście już farby profesjonalne do samodzielnej koloryzacji włosów?*
*Jakie polecacie?*

Po ostatnim nieudanym farbowaniu straciłam nadzieję na powrót chociażby do mojego poprzedniego blondu, o lekkim przyciemnieniu odcienia nie wspominając.
Niestety, wizyty u fryzjerów w celu wybadania gruntu udowodniły mi po raz kolejny, że wciąż dla wielu specjalistów blond = rozjaśniacz (!), ale o tym kiedy indziej…

I tak postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce z pomocą wujka Google.
Po konsultacjach z kilkoma z Was, dla których blond i farbowanie nie mają tajemnic słowo stało się czynem i tak w moje progi zawitała wyczekiwana jak pierwsza gwiazdka farba…
*Jak, gdzie, za ile?*
Farbę kupicie w stacjonarnych sklepach z profesjonalnymi produktami fryzjerskimi, ale i na necie (allegro).
Koszt to ok. 26-34 zł + oksydant.
Opakowanie nie zawiera rękawiczek ani odżywki.
Ja za swoja farbę zapłaciłam 30 zł + 5 zł oksydant (nie L’oreala, bo był tylko w dużym opakowaniu).
Zmieszałam zgodnie z instrukcją, która znajdziecie w opakowaniu 50 ml farby + 75 ml oksydantu. Jedyny minus to to, że choć butelka z oksydantem ma z boku podziałkę to oksydant ma dość kremowa konsystencję trudno ocenić dokładnie ilość wylanego produktu, ale na szczęście udało się przy odrobinie cierpliwości.
Możemy użyć oksydant 6% lub 9%.
Ja ze względu na mój ciemny naturalny kolor i to, że wolałam, żeby kolor nie wyszedł zbyt ciemny wybrałam 9%.
Farbę nałożyłam tylko na odrost, a pozostała mieszankę pozostawiłam w kubeczku na farbę, żeby nałożyć na resztę włosów. Po 20 minutach trzymania farby na odroście nałożyła resztę mieszanki na całą długość włosów (do której należy dodać ok. 5-10 ml ciepłej wody) i trzymałam kolejne ok. 10 minut.
Farba ma kolor gumi-soku, czy też jagód w śmietanie, na włosach przyjmuje kolor rudo-fioletowy, co mnie przyprawiło o wzrost ciśnienia i gorączkowe sprawdzanie w lustrze, co się dzieje

Po zmyciu farby miałam wrażenie, że włosy są rude, dopóki ich nie wysuszyłam…
Dla lepszego uchwycenia efektu nawet je wyprostowałam, choć i tak się pokręciły.
*Jak wyszło?*
Wyszło super, choć uchwycenie koloru w pochmurny lutowy dzień graniczy z cudem i mam wrażenie, że na zdjęciach jest odrobinę jaśniejszy niż w realu.
Beżowy blond na poziomie 9, naturalny, gdzieniegdzie rozświetlony przez jaśniejsze pasemka bo mimo, że farby nie ma mało to moje włosy są gęste i wcale nie takie krótkie.
Kolor zawiera fioletowe tony, dlatego ładnie ochłodził ciepłe żółte tony mojego blondu i już widać, że fiolet ten będzie się wypłukiwał, z każdym myciem dając jaśniejszy odcień.
O dziwo, nie mam przejścia między kolorem na odroście i reszcie włosów, a myślałam, że 9% nie da rady.
Wolałabym odcień nieco jaśniejszy, ale podoba mi się to jak naturalnie wyszedł, a jeśli tylko będzie się wypłukiwał nadal bez żółtych tonów to jest po prostu super

Farba, jak każda farba chemiczna niszczy włosy, choć nie jest tak źle, bo końcówki są całe, włosy nie są gumowe, a wygładzone i miękkie.
*Uwaga, kolor nakładałam na bardzo jasny blond z żółtymi tonami po Garnierze i 2-cm odrostem. Nie wiem jak zachowa się na ciemnych włosach, obawiałabym się, że wyjdzie szaro – buro.*
Na pewno wstawię aktualizację jak farba będzie się wypłukiwać, bo jak na razie jestem na plus.
*Zalety*
- nie śmierdzi jak niektóre farby, nie piekła mnie
- łatwe przygotowanie mieszanki, która jest dość gęsta
- naturalny kolor i dobre pokrycie żółci
*Wady*
- brak odżywki, rękawiczek w opakowaniu
- musimy dokupić odpowiedni oksydant
- cena, która dla niektórych może być za wysoka
Ja jestem bardzo zadowolona

Dzięki temu doświadczeniu już wiem, że farba profesjonalna mi niestraszna, a to całe mieszanie z oksydantem to pikuś – pamiętamy tylko o proporcjach 1:1,5.
*Moja ocena: 8,8/10*
---------------------------------------------
*Czy używałyście już farby profesjonalne do samodzielnej koloryzacji włosów?*
*Jakie polecacie?*